12 maja 2024r. Imieniny: Pankracego, Dominika, Domiceli
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Jak nie zarobić dwudziestu kilku milionów złotych.

             17 stycznia garwolińskie władze powiatowe ponownie zwróciły się do komisji rozwoju gospodarczego Rady Miasta Garwolina o zmianę miejskiego prawa przestrzennego w swojej strefie przemysłowej pod obwodnicą, to znaczy o zamianę zapisu o wytyczeniu tam dużych, np. 10-hektarowych działek dla przemysłu - na działki małe, łatwe do sprzedania, tańsze jako parcele i przez to dostępne również dla przedsiębiorców z naszych okolic. Postulowano również zmianę kwalifikacji przeznaczenia terenu z przemysłowego na mieszkaniowo-usługowo-handlowy. Wnioski panów starostów Marka Chciałowskiego (PSL) i Stefana Gory (Wspólnota Powiatowa, PO) wspierali garwolińscy przedsiębiorcy, wśród nich pan Zbigniew Leszek (niegdyś radny Wspólnoty Powiatowej, obecnie występujący wyłącznie jako przedsiębiorca) .

               Radni Stowarzyszenia dla Garwolina po dyskusji wskazali powiatowe trójkątne działki  o b o k  strefy przemysłowej, które mogłyby być podzielone według woli starostów, i do tego w samej strefie  j e d n ą  z kilku: 11-hektarową działkę przemysłową, tę naprzeciwko McDonalda, w której podział na drobniejsze działki przemysłowe możnaby Powiatowi przeprowadzić. Powiatowi samorządowcy i przedsiębiorcy wyrazili wielkie zadowolenie.

                Następnego dnia ujawniona została okoliczność zmieniająca widzenie całej sprawy. Radni SdG dowiedzieli się ze zdumieniem ze stron Wirtualnego Garwolina i Egarwolina, że właśnie  t a  działka naprzeciwko McDonalda nie jest już powiatowa, kilka dni wcześniej kupił ją od Powiatu za 11 milionów złotych Zbigniew Leszek (100 zł/m2 - dobra cena jak za grunt przemysłowy). Dlaczego starostowie nie powiedzieli o tym na posiedzeniu komisji? Byłby to argument potwierdzający, że jednak 10-hektarowe działki przemysłowe są "sprzedawalne", ale chyba nie tylko dlatego.

               Pospekulujmy, co by było, gdyby bezkrytycznie przeprowadzić zmiany których 17 stycznia domagali się od rajców miejskich starostowie i przedsiębiorcy:

               Działka "pod-McDonaldowa" być może zostałaby podzielona np. na 11 jednohektarowych działek usługowo-handlowych, które mogłyby być odsprzedane pod markety, hale targowe, galerie handlowe, itp, a nie fabryki.

               Za jaką cenę? Domyślam się, że właściciele którzy sprzedawali ziemię pod niedaleki strefie nowy garwoliński market wzięli po około 700 zł za metr, a więc +/- 7 mln zł za hektar. Gdyby więc na podobne cele przeznaczyć działkę "pod-McDonaldową" i osiągnęła połowę tej ceny - 350 zł za metr (38 mln za 11 ha) to całkowity wzrost jej wartości wyniósłby 27 milionów złotych. Może mniej, może więcej, w każdym razie - dużo.

               W całej sprawie zaskakuje mnie postawa panów starostów.

               Po pierwsze - dziwi brak silnej woli do przemysłowego zagospodarowania strefy. Rada Miasta dlatego nie obciążyła władz powiatowych opłatą adjacencką od takiego a nie innego planu zagospodarowania ustalonego z Radą Powiatu (!), jako że dzieło uprzemysłowienia jest trudne, i trzeba było jakoś wspomóc Powiat w tej pracy. Dotacja państwowa na infrastrukturę strefy o takich a nie innych regułach również służyć miała głównie uprzemysłowieniu, a nie ułatwieniom inwestycyjnym handlu i usług, bo to uprzemysłowienie jest najważniejsze. Praca w przemyśle - a nie w budżetówce i przy pracach dotowanych - jest źródłem bogactwa narodów. Wydaje mi się, że "skonsumowanie" ulg i dotacji na strefę przemysłową w sposób inny od wcześniej ustalonego grozi koniecznością renegocjacji bądź zwrotu opłaty adjacenckiej i dotacji na infrastrukturę. (Jak syn dostał pieniądze na auto a kupił motocykl, to powinien zwrócić ojcu pieniądze, prawda?). Ale panowie starostowie najwyraźniej takich obaw nie mają. Ech, w jakim państwie polskim żyjemy!

                 Po wtóre - skoro już dzieło uprzemysłowienia zostało odsunięte jako priorytet działania, a po nim najważniejsze stało się sprzedanie działek i wygenerowanie dochodów dla starostwa i zaspokojenie przedsiębiorców nieprzemysłowych czemu służyłoby rozdrobnienie działek i zmiana charakteru zabudowy na handlowo-usługowy, to dlaczego panowie starostowie nie zaczekali ze sprzedażą działki "pod-McDonaldowej" jeszcze rok? Gdyby proprzemysłowe SdG straciło w demokratycznych wyborach większość w Radzie Miasta, a jego następcy usłużnie przegłosowali starostwu proponowane zmiany, to władze powiatowe uzyskałyby za ten areał - przyjmijmy umownie - 38 milionów złotych, a nie 11. Powtarzam - uzyskanoby znacznie większe wpływy wprost do  k a s y  s t a r o s t w a! Tymczasem władze PSL-WP-PO sprzedały te działkę za 11 mln, i natychmiast zaczęły optować za przekwalifikowaniem swych i tejże już prywatnej działki na droższe. W tej sytuacji jawią mi się nie tylko jako przedstawiciele interesu publicznego, ale także wspierający swym autorytetem pomocnicy interesu nowego właściciela, którego interes polega na tym, żeby działkę tanio kupić, a potem przekwalifikować, i zyskać 27 milionów złotych. (Do pana Zbigniewa Leszka, który wystąpił tu wyłącznie w roli przedsiębiorcy nie można mieć żadnych pretensji; ma prawo myśleć o swoim interesie, a nie o interesie publicznym).

                Zestawmy tę refleksję z faktem posiadania przez władze powiatowe grupy względnie małych działek handlowo-usługowych leżących w strefie od strony ulicy Stacyjnej, przy węźle rębkowskim. (Tak, tak - takie działki Rada Miasta zatwierdziła, by od nich Powiat mógł łatwiej rozpocząć prace proprzemysłowe.) One mogłyby sprzedać się drożej, bo są już handlowo-usługowe. Już teraz, przed wyborami.

                  O pomyśle na ustanowienie terenów  m i e s z k a n i o w y c h  przy krajowej drodze, wyprowadzonej z Miasta na obwodnicę by ruch nie przeszkadzał mieszkańcom, szkoda mówić.

                W wywieraniu presji na radnych SdG w celu zgody na faktyczną redukcję strefy przemysłowej pomagają lokalne media generalnie krytykujące SdG za dotychczasową wytrwałość w wymaganiu starań o przemysł, starań które podobno są "nierealne" (od kilku dni wiadomo, że są realne!). Tym bardziej wypada mi podziękować posłowi Grzegorzowi Woźniakowi za to, że poparł publicznie obecny kształt strefy, i nie pozostawił SdG w osamotnieniu.

                 W strefie zapachniało wielkimi pieniędzmi i to jej źle wróży jej celowi narodowemu.

                                                                                                         Andrzej Dobrowolski

Widok Warszawy z Garwolina z lotni na wysokości 300 metrów ponad strefą przemysłową. (archiwum M. Mikulskiego).

http://www.czasgarwolina.pl.

.